środa, 1 lipca 2015

Od Script Kiddie

Dzisiaj w nocy dwóch Arabów zmarło, przedawkowawszy narkotyki. Znaczy alkohol. W kanalizacjach rabanu tyle, że wstrzymano nawet produkcję skrzynek na herbatę. Zauważyłam pośród ogromnego tłumu jednego z moich ruskich ziomków. Siergieja.
- Nawet nie spojrzałeś na te klucze, przysięgam! - zagaduję do niego.
- To nie ma sensu.
- Zatem myślę, że oni zrobili samobójstwo.
- Daj spokój, po prostu się upili.
- Szykuje się wielka stypa! - krzyknęłam ucieszona.
- No nie wiem! Ale mam taką skrytą nadzieję. - Odparł mój kolega z naprawdę prawdziwą nadzieją w głosie.
Nagle usłyszeliśmy donośny głos z głośników mikrofonu. A on był naprawdę donośny. Użytkownik mikrofonu jął odprawiać przemowę po arabsku.
- Nie było mowy o stypie. - Stwierdził Siergiej.
- Umiesz arabski?! Ale super!
- Tak, trochę... Ale tylko trochę.
- To zaproponuj może, co?!
- Dobra, zrobię to.
- Tak, to były prawdziwe zamieszki. - skomentowałam tłum rabanowiczów, który trwał dalej, uparcie i mega nieprzerwanie.
- Ale zdajesz sobie z tego sprawę? Muszę iść, do widzenia.
- Nie zapomnij o stypie! Elo! - krzyknęłam.
Wchodząc do kuchni kanalizacyjnej, zauważyłam tajemnicze piktogramy na desce progu wejścia z parkietu korytarza wprost do malowniczej kuchni. Myślę, że to nieistotne, aczkolwiek ciekawie wyglądają. Bardzo tak wyglądają. Pewnie są tylko ozdobne.
Zdanie radykalnie zmieniłam, gdy weszłam na próg, a ten obniżył się pod moim ciężarem. Przede mną otworzył się sejf ze skrzynkami na herbę. Niby nic wielkiego, gdyby nie to, że pod nimi znajdowały się... pieniądze! Nikt zapewne nie zauważy, jeśli wezmę dwieście złotych, tych pieniędzy jest tam bardzo dużo. Zeszłam z progu, a konkretnie z kombinacji piktogramów uruchamiających mechanizm (sprawdzałam to), i skrytka wróciła do pierwotnej, zamkniętej postaci. Weszłam do kuchni, niezauważona przez nikogo. Albo tak mi się wydaje.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz