piątek, 31 lipca 2015

Ogłoszenia 20

Witajcie. Z radością zauważam że coraz częściej liczba wyświetleń dziennie bloga przekracza 10, mam nadzieję że jak jacyś czytelnicy odeszli podczas przerwy to znów się dowiedzą o funkcjonowaniu bloga i powrócą do regularnego czytania. czas na blogu mija tak szybko, że nie zauważyłem iż minął już ponad rok od uruchomienia bloga. Pierwszy post na blogu został opublikowany 19 czerwca 2014 roku. Martwi mnie jedynie fakt że od tamtej pory nie zmieniła się ilość osób piszących, jedyna zmiana to to że zamiast Lili jest teraz Tessa. Mam nadzieję że najlepsze czasy jeszcze przed nami a nie już za nami. To tyle na dziś trzymajcie się, cześć.

czwartek, 30 lipca 2015

Od Tessy

 Kartkowałam strony z mojego rysownika gdy nagle Hestio zawołał mnie na "obiad" w sumie Hestio zawsze robił coś z czegoś pozornie niewielkiego np. z makaronu,ketchup'u, kilku przypraw i wody potrafił zrobić całkiem dobrą zupę pomidorową.Mimo że w naszym magazynie było pełno zawsze oszczędzaliśmy.Odłożyłam rysownik na brzeg fotela i wstałam by iść na posiłek.Po zjedzeniu całej miski czegoś co smakowało jak spaghetti... może to było spaghetti tylko nie miało w sobie makaronu ani spaghetti.Wróciłam do szukania odpowiedzi gdy zobaczyłam że na fotelu leży rysownik otwarty na stronie z rysunkiem Hotelu "Cristallo".Zaczęłam krzyczeć:
-Tak!Już wiem!-do pokoju wbiegł Hestio i powiedział:
-Co takiego znowu wiesz?-spytał.
-W hotelu Cristallo mieszkałyśmy z Mają przez kilka pierwszych dni naszej znajomości, właściwie tam się poznałyśmy.Ona mieszkała w pokoju 18 a ja w...-zamilkłam.
-Powiesz wreszcie czy nie?-zaczął się niepokoić Hestio.
-54...mieszkałam w pokoju numer 54, dlaczego wcześniej na to nie wpadłam...tylko...ruszałeś mój rysownik?-spytałam zaniepokojona.
-Nie!Po co miałbym to robić?-Hestio wyszedł ze schronu.Zaczęłam iść za nim.
-Czekaj!-Ale on się nie odwracał wręcz przeciwnie szedł coraz szybciej.

wtorek, 28 lipca 2015

Od Script Kiddie

W korytarzu stały całe tłumy arabskich terrorystów, gdy próbowałam odnaleźć moich kumpli. Wtem zauważyłam Siergieja.
- Elo. - przywitałam się.
- Stypy nie będzie. - odpowiedział zawiedzionym głosem.
- Szkoda. - powiedziałam nie mniej zawiedzionym.
- Muszę iść.
- Dobra.
Wszyscy do tego przeznaczeni ruszyli do wyjścia po herbatę. Wzięłam worek i poszłam ich śledzić. Po kilku godzinach marszu przez miasto byliśmy na miejscu. To, co tam zobaczyłam, stanowczo przekraczało moje oczekiwania. Pracownicy plantacji szorowali trawnik przed wejściem do magazynu. Tu i ówdzie roztaczał się dym z herbacianych ognisk. Niektórzy robotnicy leżeli nieprzytomnie przy ogniskach, inni zasypiali. Reszta pracowała. Weszliśmy do magazynu i moi towarzysze zaczęli ładować worki. Ja wkładałam herbatę do worka, zdala od moich rosyjskich kolegów i przyglądałam się magazynowi od wewnątrz. Zauważyłam, że na jednym z małych stosów herbaty siedzi kobieta z lupą w ręku. Uchwyt lupy przypominał wyglądem rękojeść miecza. Poza tym nie widziałam tam nic ciekawego.
Skończyliśmy napełniać worki i wyszliśmy z magazynu. Opuściliśmy teren plantacji i zaczęliśmy podążać przez wyniszczone miasto do bazy. Tak jak ostatnim razem, sprzedaliśmy kilka worków najemnikom. Spostrzegłam nagle, że jeden z nich mierzy do mnie z karabinu, zauważył zapewne, że jestem szpiegiem. Uratowało mnie to, że pewien Arab wręczył mu worek z herbatą, niczego się nie domyśliwszy, a najemnik z karabinem od razu zajął się workiem.
Wróciliśmy do bazy, zostawiliśmy worki w kuchni i szybko uciekłam do pracowni komputerowej. Mam nadzieję, że nikt nie zauważy, że byłam na plantacji herbaty.

piątek, 24 lipca 2015

Od Soldiera

Stanąłem przed miejscem, które wskazał mi barman. Miejsce to nie cechowało się niczym szczególnym, ot zwykłe miejsce leżące na poboczu wyglądające jakby tam nikt od dawna nie mieszkał. Odbezpieczyłem broń i powoli zacząłem wchodzić do środka. W środku dało się zauważyć ślady zamieszkania, puste butelki po wodzie i puszki po jedzeniu, kilka koców na podłodze oraz różne przedmioty codziennego użytku. Po przeszukaniu całego pomieszczenia nie znalazłem nic szczególnego. Nagle usłyszałem jak ktoś zbliża się do drzwi, szedł nieostrożnie więc prawdopodobnie nie zauważył mojej obecności. Zaczaiłem się na niego i czekałem. Po kilku chwilach wszedł przez drzwi, odłożył broń i ruszył w stronę koców.
-Nie ruszaj się!- powiedziałem celując w niego
Odwrócił się powoli i przyjrzał mi się, ja także mu się przyjrzałem. Na oko młody chłopak góra 25 letni, blondyn, niebieskie oczy, średniej budowy.
-Kim jesteś i co tu robisz- zapytał spokojnie
-Podobno znalazłeś ostatnio ciekawą miejscówkę? - spytałem ignorując jego pytanie
-Nie twój interes-
-Ale w twoim interesie leży żebyś zapomniał o tamtym miejscu- Na potwierdzenie swoich słów przystawiłem mu lufę do głowy.
-Okej, okej gościu, wygrałeś. nie zbliżę się więcej do tego miejsca.-
-Trzymam cię za słowo, ale jeśli zobaczę cie w pobliżu to pożałujesz-
Po tych słowach wyszedłem.

piątek, 17 lipca 2015

Ogłoszenia 19

Minęło już trochę czasu od wznowienia postów na blogu, razem z resztą osób staramy się utrzymać znośne tempo dodawanie postów, jest to trudne ponieważ jest nas tylko trójka, ja, Tessa i Script Kiddie. Z Lili od dłuższego czasu nie mam kontaktu, a Wladimir nie ma pomysłu, więc wybaczcie małą ilość postów, Zauważyłem że w ostatnim czasie dzienna ilość wejść na bloga to około 6-8 dziennie, może się zdawać że to mało, lecz nie dziwi mnie to po tak długiej nieaktywności bloga i liczę na to że z czasem ta ilość będzie się zwiększać i w końcu powróci do tego co było kiedyś czyli do około 100 wejść dziennie. To wszystko na dziś trzymajcie się.

poniedziałek, 13 lipca 2015

Od Tessy

   Usiadłam na fotelu i wygrzebałam spod poduszki mój stary rysownik.Zaczęłam przeglądać stare rysunki i uśmiechać się widząc koślawe rysunki.W pewnym momencie natrafiłam na obrazek który rysowałam dzień przed zaginięciem Mai oraz miesiąc przed moim odejściem.Nie rozumiałam dlaczego Maja zniknęła.A może było to związane z grubszą sprawą.Jakby było miejsce w którym Maja by mogła mi zostawić mi wiadomość.
-Wiem!!!-krzyknęłam nagle.
-Co wiesz?-spytał Hestio.
-Jak możemy sprawdzić czy Maja uciekła, zmarła czy może coś innego sprawiło że nie mogła wrócić-powiedziałam.
-Nawet jeśli żyła rok temu to teraz może nie być po niej śladu-powiedział.
-Nie wiem jak ty ale ja chcę dowiedzieć się co jej się stało.Więc co wchodzisz w to?
Hestio kiwnął głową.
-Wchodzę w to-powiedział po chwili.



  Wróciliśmy do bazy Hestio by wziął on swój ekwipunek i ruszyliśmy do starego budynku w którego mur był w jednym miejscu dziurawy i była mała dziurka do zepsutego szybu wentylacyjnego.Tam właśnie z Mają zostawiałyśmy sobie wiadomości.Włożyłam rękę do szybu i wyjęłam stertę liści.Dopiero po chwili udało mi się odkopać mały zwinięty liścik.Napis częściowo wyblakł lecz dało się go przeczytać :



                Jeśli to czytasz to wpadłaś na to że mogłam tu schować wiadomość nie wiem ile to ci zajęło.
Ale proszę cię tylko o jedno, nie szukaj mnie.
Ze mną wszystko w porządku całuję Maja.



-Widzisz nic jej nie jest-powiedział Hestio po przeczytaniu liściku.
-A właśnie że coś jej jest.To nie jej pismo-Odwróciłam kartkę.
-To jest jej pismo-powiedziałam po chwili-Na kartce widniały delikatne i małe litery.

   
"Fotel 54"                       
87-100-58-139
33-59-108-589-678-758


Razem z Hestio wróciliśmy do naszej starej miejscówki w której postanowiliśmy zostać w niej na dłużej.Przez całą drogę myślałam o tym co mogą znaczyć litery na kartce.Następnego dnia Hestio  poszedł wziąć zapasy ze swojej starej bazy a ja próbowałam zgadnąć co mogą oznaczać liczby na kartce.Sprawdzałam rysunki w moim rysowniku, zdjęcia w jej aparacie, muzykę w mojej MP4 a nawet daty ważności na jej ulubionych słodyczach.

czwartek, 9 lipca 2015

Od Script Kiddie

Mając w kieszeni dwieście złotych, wybiegłam o drugiej w nocy z kanalizacji. Mimo drugiej godziny, było niebotycznie jasno. I to na dworze. To pewnie przez te latarnie zamieszczone w okolicach naszej siedziby. Poszłam w kierunku moich kolegów rasta, gdy spotkałam kobietę, od której dostałam wróbla z origami.
- Dobry wieczór. - Przywitałam się z nią.
- Witaj, towarzyszu.
Wtem rozległy się strzały. Na szczęście nie w naszym kierunku.
- Zmierzam do moich ziomali, idziesz ze mną? - Spytałam.
- Kim oni są?
- Rasta.
- Mogę iść.
I tak poczęłyśmy uciekać w popłochu, aczkolwiek trzymając się razem, biegnąc w kierunku bazy moich kolegów poprzez multum przeróżnych, zniszczonych bloków i budynków. Biegniemy przecznicę dalej, a tam dwóch najemników. Biegniemy trzy, a tam ich małe fortyfikacje... z worków herbaty! Te worki były naprawdę perfekcyjnie ustawione. Biegłyśmy, nie bacząc na postrzępioną kostkę brukową, która bezskutecznie niszczyła czarne podeszwy butów. Ale tylko z wierzchu, zatem nadawały się do chodzenia. Niezauważone przez najemników, przeszłyśmy przez mur o wysokości półtora metra i stąd było już widać rasta bunkier i małe, mocne podwórko. Właśnie na nim siedzieli.
- Elo! - Powitałam ich.
- Elo.
Stara kobieta zdawała się wpatrywać tylko w jeden krzak, którego w nocnym, ciemnym świetle nie rozpoznawałam. A jej się to udało.
- Dam wam sto złotych, jeśli dacie nam jakieś picie i jedzenie. - Powiedziałam do mych ziomali.
- Myślałam, że przyszłyśmy tu po co innego... - Rzekła moja koleżanka, jakby trochę zawiedziona.
Ignorując jej wypowiedź, dokonaliśmy pomyślnego handlu. Po około dwudziestu minutach opuściłyśmy bazę moich znajomych.
- Wiesz, ja... zdobędę pieniądze! - krzyknęła stara, wychudzona kobieta.
I w tym momencie wybuchnęłam śmiechem.
- Daj spokój, i tak ci nie sprzedadzą. - Powiedziałam.
Rozeszłyśmy się do naszych baz. W mojej wyraźnie wszyscy spali. Ja poszłam do kuchni i zrobiłam herbatę.

poniedziałek, 6 lipca 2015

Od Soldiera

Przekroczyłem progi "Olimpu". Lili wraz z psem została w domu, normalnie zabrałbym ją ze sobą, ale po ostatnich wydarzeniach wolałem nie ryzykować. Podszedłem do barmana zamówiłem wódkę i rozsiadłem się na tyle wygodnie, na ile to było możliwe. Kiedy barman zrealizował moje zamówienie, przystanął nieopodal i zaczął wycierać szklanki. Powoli popijając napój przyjrzałem się wnętrzu. Barman był jednym z pierwszych, którzy przybyli do miasta, co pozwoliło się mu całkiem dobrze ustawić, na początku przeszukiwał zgliszcza jak wszyscy, lecz trafił na opuszczony monopolowy, gdzie urządził mały bar. Po pewnym czasie zaczął "handlować" także informacjami, potem nawiązał kontakt z kimś z enklawy i załatwił sobie stałe dostawy alkoholu. Udało mu się rozkręcić całkiem niezły biznes i czasami dawał prace miejscowym przy ochroni, lub rozładunku dostaw.
-Nie wiesz przypadkiem, czy nie kręcił się w okolicy ktoś nowy?- zapytałem go
-Kręciło się tu kilku świeżaków- odpowiedział- szukasz jakiegoś konkretnego? -
- Włamał mi się ostatnio ktoś do kryjówki- odpowiedziałem szczerze
- Był tu taki jeden. Opowiadał że znalazł ciekawą miejscówkę, całkowicie wyposażona, dobrze ukryta, i tym podobne. -
- Tak, to ten. Wiesz gdzie go można znaleźć? -
Podał mi adres. Dopiłem drinka, zapłaciłem, dorzucając odpowiedni bonus za informacje i wyszedłem. Wiedziałem już co muszę zrobić.

piątek, 3 lipca 2015

Od Tessy

 Hestio zaprowadził mnie do swojej obecnej miejscówki.Długo tłumaczyłam mu jak się tu znalazłam. W końcu wstał i spytał:
-Jesteś głodna?
-Nie, niedawno jadłam.
Nagle ktoś zaczął strzelać w okno.Po chwili ono nadawało się tylko do wymiany.
-Na ziemię!-powiedział Hestio.
Moment później byłam już na ziemi.
-Kto to?-spytałam cicho.
-Nie chcesz wiedzieć-powiedział wstając.
Wtedy usłyszałam głos zza okna :
-Szymon...wrzucę twoją głowę do akwarium!
Wtedy Hestio wyszeptał:
-Chodź chyba że chcesz zawisnąć u niego na ścianie-powiedział pomagając mi wstać.Zanim wyszliśmy chwyciłam mój plecak.Chłopak bez słowa prowadził mnie do naszej starej miejscówki, nie miałam pojęcia jak bardzo zmieniło się miasto przez ostatni rok.Wreszcie spytałam:
-Kto to był?Dlaczego mówił do ciebie po imieniu?
-Byłem z jego siostrą i...-przerwałam mu:
-Okey już wszystko wiem.
Hestio wyprzedził mnie i zaczął otwierać wejście do kanałów.
-Byłeś tu od czasu gdy...Hestio mi przerwał:
-Byłem ale nic nie robiłem.
Weszliśmy do kanałów.Przeszliśmy kilka metrów i doszliśmy do miejsca w którym mieszkaliśmy ponad 2 lata.Od razu przypomniałam sobie pierwsze święta z Hestio i Mają.To były dobre czasy...

Ogłoszenia 18

Witajcie. Ponieważ od dłuższego czasu nie mam kontaktu z Lili, to poszukuje kogoś na stanowisko Admina do Spraw grafiki, póki co na okres testowy, a jeśli Lili dalej się nie zgłosi a dana osoba będzie dobra to na stałe. Wymagania, umiejętność zmiany wyglądu bloga, tworzenie rysunków postaci, minimum takie jak są teraz i oczywiście posiadanie postaci na blogu. Mam nadzieję że ktoś się zgłosi ponieważ taka osoba jest potrzebna. mam też nadzieję że teraz, gdy pojawiło się kilka postów, ludzie znów będą wchodzić na tego bloga. To tyle na dziś. Trzymajcie się.

środa, 1 lipca 2015

Od Script Kiddie

Dzisiaj w nocy dwóch Arabów zmarło, przedawkowawszy narkotyki. Znaczy alkohol. W kanalizacjach rabanu tyle, że wstrzymano nawet produkcję skrzynek na herbatę. Zauważyłam pośród ogromnego tłumu jednego z moich ruskich ziomków. Siergieja.
- Nawet nie spojrzałeś na te klucze, przysięgam! - zagaduję do niego.
- To nie ma sensu.
- Zatem myślę, że oni zrobili samobójstwo.
- Daj spokój, po prostu się upili.
- Szykuje się wielka stypa! - krzyknęłam ucieszona.
- No nie wiem! Ale mam taką skrytą nadzieję. - Odparł mój kolega z naprawdę prawdziwą nadzieją w głosie.
Nagle usłyszeliśmy donośny głos z głośników mikrofonu. A on był naprawdę donośny. Użytkownik mikrofonu jął odprawiać przemowę po arabsku.
- Nie było mowy o stypie. - Stwierdził Siergiej.
- Umiesz arabski?! Ale super!
- Tak, trochę... Ale tylko trochę.
- To zaproponuj może, co?!
- Dobra, zrobię to.
- Tak, to były prawdziwe zamieszki. - skomentowałam tłum rabanowiczów, który trwał dalej, uparcie i mega nieprzerwanie.
- Ale zdajesz sobie z tego sprawę? Muszę iść, do widzenia.
- Nie zapomnij o stypie! Elo! - krzyknęłam.
Wchodząc do kuchni kanalizacyjnej, zauważyłam tajemnicze piktogramy na desce progu wejścia z parkietu korytarza wprost do malowniczej kuchni. Myślę, że to nieistotne, aczkolwiek ciekawie wyglądają. Bardzo tak wyglądają. Pewnie są tylko ozdobne.
Zdanie radykalnie zmieniłam, gdy weszłam na próg, a ten obniżył się pod moim ciężarem. Przede mną otworzył się sejf ze skrzynkami na herbę. Niby nic wielkiego, gdyby nie to, że pod nimi znajdowały się... pieniądze! Nikt zapewne nie zauważy, jeśli wezmę dwieście złotych, tych pieniędzy jest tam bardzo dużo. Zeszłam z progu, a konkretnie z kombinacji piktogramów uruchamiających mechanizm (sprawdzałam to), i skrytka wróciła do pierwotnej, zamkniętej postaci. Weszłam do kuchni, niezauważona przez nikogo. Albo tak mi się wydaje.