piątek, 22 sierpnia 2014

Od Script Kiddie

Postanowiłam pójść po mojego ocelota. Dwóch arabskich terrorystów poszło ze mną, albowiem nie darzyłi mnie oni zbytnio zaufaniem. Wejście do bunkra było otwarte. Kiedy weszliśmy do środka, Rubixa tam nie było.
- Po co uczyłam go otwierać wejście! Musi być gdzieś w okolicy.- Powiedziałam.
Szukaliśmy do wieczora i nie znaleźliśmy. Wróciliśmy do bazy. Vladimir i Siergiej pili herbatę z Arabami, a ja myślałam o Rubixie. Potem wprowadzono nas do pracowni komputerowej. Ja i kilku arabskich terrorystów pisaliśmy exploity. A Vladimir i Siergiej powiedzieli, że zaraz dołączą, jak tylko wypiją kolejną szklankę herbaty. Potem były kolejne szklanki, a ja ciągle myślałam o ocelocie i nie mogłam się skupić na pisaniu. Postanowiłam, że jutro znowu pójdę go szukać.

środa, 20 sierpnia 2014

Od Soldiera

Kiedy wstałem zobaczyłem że mała gdzieś poszła.
-Bomba-pomyślałem-znowu trzeba będzie ją wyciągać z kłopotów-
Zjadłem śniadanie i poszedłem na swój codzienny obchód miasta. Kiedy szedłem przez dzielnice domów wielorodzinnych zobaczyłem oddział najemników którzy stali przy jednym z domów. Normalnie bym ich zignorował, ale ponieważ coraz więcej osób osiedla się w tej części miasta postanowiłem coś z tym zrobić. Udałem się do Roba i jego ludzi i poprosiłem go aby przydzielił mi dwóch lub trzech ludzi do pomocy. Kiedy razem z nimi wróciłem na miejsce najemnicy ciągle tam byli. Postanowiłem że zastosujemy starą taktykę wojskową, ponieważ było nas czterech to zajedziemy ich z czterech stron. Po krótkiej walce z domu wyszła Lili, a za nią ten sam pies, którego już kilkakrotnie widywałem w mieście.
-Czemu zawsze jak stracę cię z oczu, to musisz pakować się w kłopoty?-zapytałem
-Nie wiem czemu-odpowiedziała-Po prostu tak wychodzi.-
Pies podszedł i polizał ją po ręce.
-Zobacz-powiedziała-znalazłam nam nowego kompana. Możemy go zatrzymać?-
-Dobra-odpowiedziałem-ale trzeba mu wymyślić jakieś imię-po czym zwróciłem się do ludzi Roba
-Wróćcie do obozu i powiedzcie Robowi żeby ustawił patrole w okolicy naszych obozów-
-Tak jest-powiedzieli chórem i odeszli.

------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Witajcie. Z tej strony Soldier i mam dla was dobrą nowinę. Razem z Lili organizujemy konkurs na imię dla naszego nowego towarzysza psa. Konkurs składa się z dwóch etapów. W pierwszym wpisujecie w komentarzach pod tym postem proponowane imiona dla psa. W drugim razem z Lili wybierzemy najlepsze,najładniejsze, najoryginalniejsze imiona i umieścimy je w ankiecie, w której wy wybierzecie zwycięzce. Osoba która wygra otrzyma wpis na listę zasłużonych czytelników bloga oraz jeśli będzie chciała nagłówek lub coś związanego z wyglądem na swojego bloga.
Konkurs zaczyna się już teraz.

poniedziałek, 18 sierpnia 2014

Od Lili

Gdy rano się obudziłam, a Solider jeszcze spał, wyszłam cicho z domu i poszłam szukać jedzenia. Oczywiście uważałam by unikać głównych ulic, w końcu nie chce wracać do ojca. Weszłam do starego domku dwu rodzinnego i poszłam szukać w nim jakiś konserw. Nagle usłyszałam coś jakby szczekanie, w pierwszej chwili strasznie się przestraszyłam i złapałam mojego ukochanego uzika, jednak okazało się że to zwykły pies. Był on dosyć spory i najwyraźniej należał do rasy owczarka niemieckiego, jednak trudno mi powiedzieć, psy i ogólnie zwierzęta są teraz wielką rzadkością, wiele z nich tak jak ludzie wyginęli. Owczarek zaczął się do mnie powoli zbliżać, kiedy w końcu znalazł się przymnie położył się i wskazał głową żebym go pogłaskała.
- chodźmy tutaj - usłyszałam kogoś 
Szybko pobiegłam na górę domu, na szczęście pies pobiegł za mną. Schowaliśmy się pod zniszczonym, zakurzonym łóżkiem i wyczekiwaliśmy aż tamci pójdą . 

sobota, 16 sierpnia 2014

Od Script Kiddie

Kiedy przybyliśmy na miejsce, ujrzeliśmy terrorystów. Arabskich terrorystów! Obserwowaliśmy ich zza rogu sklepu. Stali dokładnie na tej pokrywie od studzienki kanalizacyjnej. I obok niej oczywiście.
- Musimy opuścić kraj. - Powiedziałam
Lecz zamiast tego, udaliśmy się do tego gościa. Powiedział nam, że to są jego ludzie. A potem wyzywał nas od debili, że jesteśmy jego debilami i takie tam. Dziwne rzeczy.Ponownie udaliśmy się tam, a gdy wytłumaczyliśmy, kim jesteśmy, powitali nas chlebem i solą. I ciastkami z rabarbaru. Uprzednio oczywiście weszliśmy do studzienki, której wnętrze przypominało dziuplę mewy. Tam było super! Jak w każdej dziupli. Potem nas oprowadzili po swojej bazie. Nagle przypomniałam sobie o swoim ocelocie. Muszę po niego wrócić! Został bowiem sam, w bunkrze, bez jedzenia.

piątek, 15 sierpnia 2014

Od Wladimira

Po spotkaniu z tym gościem i tą małą dziewczyną byłem pewien co zrobię. Usłyszałem że przez miasto będzie jechać konwój,postanowiłem go zaatakować żeby zdobyć jakąś ciężarówkę. Więc postanowiłem poszukać kogoś kto ma ładunki wybuchowe i paru szalonych ludzi gotowych do wykonania mojego planu
Zajęło mi to 2 dni ale w końcu kogoś takiego znalazłem. Nazywał się Joseph i był handlarzem broni.
Powiedziałem mu ,że potrzebuję ładunków wybuchowych oraz paru ludzi. Powiedział że ma jedno i drugie ale to kosztuje.
-Więc ile chcesz?-zapytałem
-Chcę wziąć udział w tym napadzie ,a zyski podzielimy po połowie. Co ty na to?-
-Pytasz się mnie jakbym miał jakiś wybór.-Odpowiedziałem
Następnego dnia zebraliśmy się ,nas dwóch i jego ośmiu ludzi, niedaleko trasy przejazdu konwoju.
-Słuchajcie-powiedziałem- transport wygląda w ten sposób: Na początku jedzie Jeep w którym jest czterech ludzi, za nim jadą trzy ciężarówki z zaopatrzeniem i bronią po dwóch ludzi w każdej ,na końcu jedzie kolejny Jeep z czterema ludźmi. Plan wygląda tak podkładamy ładunki na drodze i wysadzamy je w momencie kiedy pierwszy Jeep będzie po nich przejeżdżał, następnie pięciu ludzi atakuje ludzi z drugiego Jeepa a reszta bierze ciężarówki. Ktoś ma jakieś pytania?-
-Nie-odpowiedzieli chóralnie
Po około pięciu minutach nadjechał konwój, plan został wykonany co do joty, a po naszej stronie był tylko jeden ranny. Kiedy odprowadziliśmy ciężarówki wraz z Jeepem w bezpieczne miejsce zaczepiłem Josepha.
-Słuchaj mógłbyś dla mnie przechować moją część łupu?-zapytałem- Aktualnie nie mam co z nią zrobić ,a może kiedyś się przyda.-
-Dobra. Jeśli byś kiedyś potrzebował pomocy to wiesz do kogo się zgłosić-odrzekł
Po tym jak się rozeszliśmy pomyślałem że już niedługo będę mógł uratować Piotra, już niedługo.

czwartek, 14 sierpnia 2014

Od Soldiera

Siedzieliśmy z Lili w kryjówce myśląc co zrobimy dalej z wciąż rozszerzającym się gronem najemników w mieście.
-Zobacz.-powiedziała Lili
Popatrzyłem we wskazanym przez nią kierunku i ujrzałem grupę najemników. Razem z małą poszliśmy aby ic  złapać i przesłuchać. Lili zaszła ich z przodu a ja z tyłu.
-Rzućcie broń-zawołałem-jesteście otoczeni!.-
O dziwo posłuchali od razu.
-Spokojnie-powiedział ten co szedł na ich przodzie-Nie chcemy żadnych kłopotów. Przyszliśmy tu aby przyłączyć się do walki przeciwko dyktatorowi Johnowi Blackowi.-
-Nieczęsto się zdarza że najemnicy tak sobie odchodzą do tak dobrego zlecenia- powiedziałem
-Tak naprawdę to my się zapisaliśmy po to żeby się dostać do miasta. Odkąd córka Blacka uciekła zabronił on wszystkim opuszczania miasta, oczywiście wszystkim prócz swoim najemnikom. Więc zapisaliśmy się i zostaliśmy wysłani tu, od miasta. Potem wystarczyło poczekać na odpowiedni moment i uciekliśmy zabierając trochę prowiantu i sprzętu.-
-Dobra, muszę wam uwierzyć więc zaprowadzę was do miejsca gdzie możecie rozłożyć obóz i gdzie nikt nie powinien was odnaleść.-
-Dzięki stary. Z tego wszystkiego nie zdążyłem się przedstawić. Nazywam się Rob, gdybyś czegoś potrzebował wyślij do mnie wiadomość to zawsze chętnie pomogę z moimi ludźmi.-
-Dobra-
Po tej rozmowie zaprowadziliśmy ich do opuszczonego magazynu i pożegnaliśmy się z nimi.