sobota, 31 października 2015

Od Tessy

 Kolejne dni spędziłam na poszukiwaniu zapasów, co wcale nie było takie trudne jak zazwyczaj. Zaobserwowałam, że wielu ludzi ostatnio pojawiło się w mieście. Przez cały czas towarzyszył mi królik którego znalazłam w zeszłym tygodniu. Nazwałam go Blackie. Zwierzątko nie je zbyt wiele, nie zajmuje miejsca co sprawia, że jest idealnym pupilem w czasie apokalipsy.

Drzwi były zamknięte, lecz widocznie nikt nie odwiedził tego miejsca od czasu spadku tlenu, a nawet dłużej.Czyżbym znalazła idealną kryjówkę? Idealne miejsce do odcięcia się od starego życia? Budynek był spory ale ja zwiedziłam cały w dwie godziny.Przeszukując szafy, komody itp. znalazłam dość sporo rzeczy np. :
-torbę którą przeznaczyłam ma domek Blackiego
-kilka puszek z zupą
-ciepłą kurtkę na zbliżającą się zimę
-siekierkę nadającą się jeszcze do użytku
Postanowiłam przejąć na stałe pokój i szklarnie w której mimo późnej pory wciąż pojawiają się czerwone pomidory koktajlowe.

poniedziałek, 26 października 2015

Od Script Kiddie

Dzisiejszej nocy postanowiłam pójść do tego baru z alkoholikami, żulami i menelami. Chciałam bowiem więcej dowiedzieć się o plantacji od barmana. Wzięłam mojego AK-47 i wyruszyłam. Po drodze wstąpiłam do mojego bunkra, albowiem niedawno schowałam tam paczkę ciastek z rabarbaru. Po dotarciu na miejsce spostrzegłam, iż barman dzierży w prawej ręce dziwaczną ramę. Zewsząd czuć było mocny zapach alkoholu. Podeszłam do barmana.
- Witaj, towarzyszu! - Przywitałam się.
- Dobry wieczór! - Odrzekł.
- Co jeszcze pan wie o tej plantacji herbaty? Kiedy ją nabyliście? - Spytałam.
- Moi znajomi przejęli ją przed czterema laty, a rok temu ją sprzedali. W każdym razie, niewiele mam z nią wspólnego. Nic więcej mi nie wiadomo... Swoją drogą, masz trochę tej herbaty? - Odpowiedział barman.
Poczęstowałam go trzydziestoma gramami suszu z herbaty i pięcioma ciastkami z rabarbaru.
- Co to za rama?! - Zapytałam.
- To moja prywatna rama z hebanu. Zdobiła ona drzwi wejściowe mojego mieszkania, ale muszę ją trochę naprawić. - Odrzekł.
Potem pożegnałam się z nim i wyszłam z lokalu. Zaczęłam podążać przez zniszczone miasto do kanalizacyjnej bazy. Po drodze spotkałam moich kolegów rasta.
- Elo! - Przywitałam się.
- Elo. - Odpowiedział jeden z nich i wręczył mi woreczek z zadziwiającym suszem. Było tego około dziesięć gram. Ja dałam im trochę herbaty. Po chwili domyśliłam się co to jest i pomyślałam o mojej towarzyszce origami.
- Dziękuję. - Rzekł jeden z kolegów.
- Ja również... W zasadzie to... Muszę iść do domu. Również dziękuję! - Powiedziałam. Teraz byli naprawdę bardzo pozytywni.
Rozmawialiśmy jeszcze przez chwilę o skutkach wojny szlamu ze styropianem i rozeszliśmy się. Schowałam woreczek w moim bunkrze. W końcu przybyłam do bazy i poszłam spać. Myślałam jeszcze o przemycaniu twarogu przewodami wentylacyjnymi oraz o herbacie i origami.

niedziela, 25 października 2015

Ogłoszenia 23

Witajcie. Na początek zapowiadam że w tym tygodniu będą minimum 2 opowiadania. Następnie proszę o wyłączenie AdBlocka ponieważ blog utrzymuje się z reklam, dodatkowo dzięki temu może będą jakieś konkursy, jeśli wszystko pójdzie dobrze. Zauważyłem, że zwiększa się liczba odwiedzi na na facebooku, jeśli tak dalej pójdzie to zacznę znów wrzucać przypomnienia o postach oraz może wystąpi jakaś forma interakcji. To wszystko na dziś. Cześć i do zobaczenia.

sobota, 17 października 2015

Od Soldiera

Po całodziennym marszy postanowiłem zatrzymać się w końcu na noc, wybrałem jakiś na oko opuszczony budynek. Zjadłem kolację, zabezpieczyłem swoje skarby i poszedłem spać. Wiedziałem że tej nocy znów nawiedzą mnie wspomnienia. Dręczony różnymi myślami zasnąłem. Minęło kilka dni od wybuchu epidemii. Codziennie umierali ludzie, ale nie tylu co pierwszego dnia. Naukowcy ujawnili w końcu, że nastąpił spadek ilości tlenu, przez co ludzie zaczęli się dusić. Na początku poumierali ci co żyli niezdrowo, czyli głównie nałogowi palacze. Naukowcy ujawnili także, że trwają pracę nad specjalnym implantem, który spraw że organizm będzie potrzebował mniej tlenu, przez co ludzie przestaną umierać. Mam nadzieje że szybko do tego dojdzie. Ludzie przestają przestrzegać prawa, świat który znaliśmy już nigdy nie będzie taki sam.

wtorek, 13 października 2015

Od Andrzeja

Biegłem najszybciej jak umiałem. Niestety oni mieli motocykle. Prawdziwe, stalowe bestie. Zawsze chciałem mieć taki motocykl, ale z paliwem jest w tych czasach ciężko. Bandziorów było pięciu. Starałem się kluczyć mięzy ruinami, ale i tak mnie powoli doganiali. Ukradłem im 10 magazynków i Walthera P99. Prawdziwe skarby. Nie dziwię się że się tak wkurzyli. Kiedy byli jakieś 15 metrów ode mnie postanowiłem przejść do działania. Wyciągnąłem mój pistolet, odbezpieczyłem go i przycelowałem. Po nacisnięciu spustu jeden opryszek już był martwy. Pozostali czterej trochę się zdezorientowali, a ja to wykorzystałem. Kolejny bandzior pożegnał się ze światem. Zobaczyłem, że inni zaczynają schodzić z maszyn i wyciągać broń, więc szybko rzuciłem się za pobliski murek. Nie wiedziałem co robić. Zaczynałem panikować. Uświadomiłem sobie, że nie mam najmniejszych szans. Nagle usłyszałem świstk kuli koło mojej głowy. I drugi, i trzeci. Myślałem, że już po mnie, ale nadal żyłem. Rozejrzałem się i zobaczyłem stojącą przedemną dziewczynę. Miała około 22 lat, długie, ciemne włosy, a ubrana była w skurzaną kurtkę i wojskowe spodnie. W ręku trzymała Winchestera. Bandyci leżeli martwi obok swoich motorów. -D...d...dzięki - wykrztusiłem. -Nie ma sprawy - odparła wesoło moja wybawczyni - Chodź, pokażę ci coś. "Cuda jednak się zdarzają" - pomyślałem.

sobota, 10 października 2015

Od Tessy

 Postanowiłam nie wracać do bazy i znów zniknąć, pogodzić się z faktami - to był mój nowy cel. Przechodząc ulicami miasta rozmyślałam nad ostatnimi wydarzeniami, to wszystko wydawało się dziwne, podejrzane... Zaszłam na osiedle koło hotelu, to miejsce przypominało mi o minionych latach, początku apokalipsy i mojej najlepszej przyjaciółce - Mai. Nagle zobaczyłam dwa zmęczone podróżą króliki. Jeden z nich uciekł gdy tylko mnie zobaczył, drugi zaś stanął na dwóch łapkach. Miałam wrażenie że mówi :
-Daj mi coś do jedzenia bo zaraz tu wykituję!!!
Mimo, że sama nie miałam zbyt wiele zapasów postanowiłam podzielić się z nim moim dobytkiem. Po chwili usłyszałam strzały. Chwyciłam króliczka i szybko włożyłam go do torby, nie pomyślałam o tym że zwierzak mógłby zjeść trochę moich zapasów a co gorsza się pochorować. Razem z moim małym przyjacielem schowaliśmy się w kiosku kilka metrów dalej. Wzięłam zwierzątko na kolana i głaskałam by się uspokoiło. Wtedy zdałam sobie sprawę, że to malutkie stworzenie nie przetrwa zbyt długo na wolności. W tych czasach ludzie mają problem ze znalezieniem czegokolwiek do zjedzenia a co dopiero tak małe zwierzątko jak to.
-Pomogę ci - powiedziałam cicho.

niedziela, 4 października 2015

Ogłoszenia 22

Witajcie. Jak zapewne zauważyliście na blogu pojawiła się nowa postać, Andrzej. Mam nadzieje że dzięki niemu blog odżyje i wszystko wróci do stanu sprzed tej dłuższej pauzy. Postanowiłem że, aby uregulować trochę bloga Ogłoszenia będą się pojawiać regularnie, co niedziele, dlatego dziś wyjątkowo są 2 posty. W przyszłości będą planowane konkursy, lecz wszystkie informację na ten temat będą podawane na facebooku, a nie na blogu więc zachęcam do likowania. Na teraz to tyle. Więc życzę udanej niedzieli.

Nowy Bohater - Andrzej

Imię: Andrzej
Wiek: 18
Płeć: Mężczyzna
Charakter: Jestem samotnikiem. Mało kiedy się uśmiecham i potrafię bardzo dobrze ukrywać swoje emocje.
Inne informacje: Potrafię samemu o siebie zadbać. Umiem parkour. Zbieram każdą książkę, którą zobaczę na swojej drodze i czytam ją od deski do deski. Mam na plecach blizny. Pamiątki po biczowaniu.
Krótka historia: Byłem adoptowanym dzieckiem. Nikt nie znał mojego nazwiska, więc zostałem po prostu Andrzejem. Nie miałem przyjaciół, inne dzieci naśmiewały się ze mnie. Rodzice trzymali mnie w ich mieszkaniu chyba tylko z litości. Nie kochali mnie. Nikt mnie nie kochał. Musiałem polegać tylko na sobie.
Broń: Walther P99