czwartek, 17 marca 2016

Od Andrzeja

Dotarliśmy do małego domku na obrzeżach miasta. Nigdzie nie było widać żadnego wejścia do środka, ale dziewczyna odgarnęła z ziemi kupę śmieci i ujrzałem drewnianą klapę. Zeszliśmy na dół po drabinie, przeszliśmy krótkim tunelem i po następnej drabinie na górę, do domu. Wszedłem do środka i zaniemówiłem. To było mieszkanie idealne. Wygodne łóżko przy ścianie, obok piecyk na węgiel, szafka na broń i amunicję, dwa kaganki na małym stoliku. Ale to co ujrzałem w kącie było z tego wszystkiego najlepsze. Duży regał na książki, wypełniony po brzegi grubymi tomami. -Widzę, że lubisz czytać - usłyszałem. -I to jak... - rozmarzyłem się - Ale ja nawet nie znam twojego imienia. -Sasza - odpowiedziała kobieta. -Ładnie. Ja jestem Andrzej. Czemu mnie uratowałaś? - zapytałem się. -Ci bandyci od dawna mi przeszkadzali, ale nie chciałam bez powodu ich atakować. Zobaczyłam, że jest okazja aby się z nimi rozprawić, więc to zrobiłam. A poza tym zobaczyłam w tobie potencjał. Nieźle biegasz i strzelasz, wiesz? Sasza pozwoliła mi się rozgościć, rozłożyła na ziemi miękki koc i dała mi jakąś książkę. Jeszcze raz jej podziękowałem za to co dla mnie zrobiła i udałem się na zasłużony odpoczynek.