wtorek, 25 listopada 2014

Ogłoszenia 7

Wybaczcie małą ilość opowiadań w ostatnim czasie, lecz nie mogę się skontaktować z połową ekipy, na moje wiadomości odpowiada tylko Script Kiddie. Postaram się w niedługim czasie to naprawić. Jeśli chcecie dołączyć do ekipy, a boicie się że nie będziecie mieli o czym pisać, tonie bójcie się staramy się sobie nawzajem pomagać. Więc jeśli chcecie to piszcie na skype, gg,w komentarzu lub na gmaila.
Przypominam o trwającym konkursie na logo naszego bloga, jakby ktoś zapomniał to wszystkie informacje są tu Konkurs. Na teraz to wszystko więc do usłyszenia.

poniedziałek, 24 listopada 2014

Od Soldiera

Obudziłem Lili wcześnie rano i powiedziałem żeby się zebrała. Kiedy już zjadła śniadanie spytała się mnie
-Czemu kazałeś mi wstać tak wcześnie rano?-
-Ponieważ najemnicy rosną w siłę muszę cię odpowiednio przygotować - odpowiedziałem- chcę ci przedstawić człowieka który może cię nauczyć wiele przydatnych rzeczy.-
- Umiem o siebie zadbać- odpowiedziała
- Wiem. Ale ten człowiek był moim mentorem i umie więcej niż ci się wydaje-
Po tych słowach wstałem i wyszedłem z domu, mała wyszła po chwili, a za nami pokornie dreptał pies.
-Ponieważ dojście tam, twoje szkolenie  i powrót trochę nam zajmą to powinniśmy wyruszyć jak najszybciej-
-Dobra, ale musisz mi opowiedzieć jak go poznałeś -
- Opowiem ci podczas marszu- odpowiedziałem
Wyruszyliśmy w drogę, po pewnym czasie spojrzała na mnie pytająco więc zacząłem mówić
-Kiedy jakieś pięć lat temu przybyłem do miasta najemników prawie nie było, a większość mieszkańców stanowili łowcy skarbów, którzy gotowi byli wbić ci nóż w plecy z kilka banknotów. Codziennie chodziłem po tych ulicach przeszukując opustoszałe domy i wynosząc wszystko co miało jakąkolwiek wartość. Po pewnym czasie kiedy nabrałem trochę doświadczenia zacząłem okradać tych poszukiwaczy, nie było to trudne ponieważ zazwyczaj zakradałem się w nocy kiedy spali nieprzytomni od wypitego alkoholu. Pewnej nocy gdy zakradłem się do domu zajmowanego przesz jednego człowieka, Gdy próbowałem go okraść okazało się że on tylko spał, przyłożył mi nóż do gardła a ja myślałem że to już mój koniec. Lecz on zauważył we mnie coś więcej niż drobnego złodziejaszka i zaoferował mi miejsce u siebie, nie wiem czemu mu zaufałem i po prostu nie uciekłem przy najbliższej okazji. Po kilku dniach kiedy już się bliżej poznaliśmy spytał mnie czy chciałbym się czegoś nauczyć. To od niego dostałem pierwszą broń i to on nauczył mnie jak przetrwać w mieście . Kiedy po kilku latach nie mógł mnie już więcej niczego nauczyć spakowałem cały swój dobytek i wyprowadziłem się. Lecz spotkanie z nim mnie zmieniło z drobnego złodziejaszka, którym byłem stałem się człowiekiem odpowiedzialnym i obiecałem sobie że zaprzestane kradzieży i będę pomagał takim osobą jaką sam kiedyś byłem bezbronnym i zagubionym. I w końcu spotkałem ciebie-zakończyłem
Po chwili milczenia odpowiedziała
-Nie miałam pojęcia że tyle przeżyłeś-
-To było kiedyś, w tym mieście liczy się tylko to co jest teraz.-
-Dobra. Czyli chcesz mnie zostawić u tego człowieka na kilka lat?-
-Oczywiście że nie. Liczę na to że on nauczy cię podstaw, a potem ja nauczę cie reszty. A pozatym chciałem odwiedzić starego znajomego. A oto i jego dom-

wtorek, 11 listopada 2014

Ogłoszenia 6

Zbliżamy się w zawrotnym tępię to 3000 wyświetleń, w normalnych okolicznościach byłby to powód do konkursu, ale ponieważ ciągle trwa konkurs na logo to raczej nic z tego. Ciągle czekam na jakieś prace w konkursie i ciągle pracuje aby były jakieś nagrody w nim, jeśli się uda zorganizować to zostaniecie o tym powiadomieni. Zachęcam was do komentowania postów oraz do dołączenia do obserwatorów bloga i do zespołu piszącego. Pamiętajcie że ten blog jest prowadzony z myślą o was więc jeśli macie jakieś sugestie to piszcie na skype,gg lub gmailu. Na ten raz to wszystko więc do zobaczenia.

niedziela, 9 listopada 2014

Od Script Kiddie

Byłam pewna, że ten dzień będzie inny niż zwykle. Ze złością pomyślałam, że dzisiaj już nie zobaczę roweru rozjeżdżającego katedrę. Poza tym, muszę dzisiaj napić się tej herbaty.
Poszłam do pokoju, gdzie wszyscy siedzieli już przy stole. Jedli ciastka z rabarbaru i popijali je herbatą; siadłam przy stole i napiłam się tej herbaty. Dobra była! Zauważyłam, że nigdy wcześniej takiej nie piłam. Ciekawe, dlaczego wcześniej nie spróbowałam, ale mimo to, nie chcę zamieniać się w moich towarzyszy. Nie chcę być herbatoholikiem. Muszę dowiedzieć się, gdzie tą herbatę wydobywają.
Nagle jeden z Arabów wstał i wydał jakąś komendę. Ludzie z worami zaczęli wstawać i wychodzić z pomieszczenia.
- Gdzie oni idą? - Spytałam.
- Po herbatę! - Odpowiedział inny Arab oczywistym tonem.
- Czy ja też mogę iść?
- Tylko wybrani mogą chodzić po herbatę - Odparł.
Przestałam zadawać pytania, zauważyłam bowiem, że wśród tych wybranych są moi koledzy.
- Czy można ich śledzić? - Spytałam jeszcze.
- Absolutnie nie! Niech cię Bóg broni!
- Przecież jesteś Arabem!
- Do rzeczy; kiedyś mój znajomy poszedł ich śledzić i zaginął bez śladu.
- Zabili go?
- Nikt tego nie wie, a jeśli już, to tylko herbatowcy.
- A mimo to, pójdę na przeszpiegi, może przebiorę się za jednego z nich lub ukradnę worek!
- Rób co chcesz - powiedział Arab. - Ja się do tego nie mieszam...
Po tej rozmowie postanowiłam, że przy najbliższej okazji pójdę ich śledzić. Zachciało mi się śmiać z tego, że inni walczą ze złym dyktatorem, a ja się zajmuję herbatą. Zapewne tak! Niedługo idę śledzić. Herbatowców, ma się rozumieć.