sobota, 21 czerwca 2014

Od Soldiera

Zerknąłem dyskretnie przez ramie i zobaczyłem że ta małą ciągle za mną idzie.
-Uparta jest.-Pomyślałem
Odwróciłem się i poczekałem aż mnie dogoni.
-Słuchaj dziecko-Wypaliłem błyskawicznie-Nie interesuje mnie skąd się tu wzięłaś, ani czego odemnie chcesz. Poprostu daj mi spokój.-
Zobaczyłem że chce się odezwać tym swoim płaczliwym głosem, więc powiedziałem szybko
-Nie idź za mną-
I pędem ruszyłem przed siebie, lecz zamiast iść najszybszą drogą do swojej kryjówki jak planowałem, pobiegłem drogą nieco dłuższą, lecz posiadającą wiele ślepych zaułków i korytarzy które prowadzą zpowrotem do wejścia.Kiedy z niego wyszedłem pobiegłem trochę do przodu i zobaczyłem że nie udało jej się mnie dogonić.Spokojnym krokiem ruszyłem do swojej kryjówki. Przed zagładą mógł to być dom jakiejś zwyczajnej rodziny, która mogła co niedziele jeść razem obiad. Teraz to miejsce przypomina raczej meline narkomana: surowa betonowa podłoga, na ścianach grzyb i pleśń an a wyposażenie składa się tylko stare,zdezelowane łózko, mały metalowy piecyk opalany drewnem, stół i 2 krzesła oraz sterta drewna która kiedyś była meblami i innymi rzeczami z domów obok. To jest moje królestwo. Położyłem karabin na stole i zabrałem się za przygotowywanie posiłku
-Trzeba będzie poszukać zapasów- pomyślałem
Zjadłem skromny posiłek, położyłem karabin tak żebym mógł szybko po niego sięgnąć i położyłem się spać.W nocy dręczyły mnie te same koszmary co przez ostatnie noce.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz