poniedziałek, 26 października 2015

Od Script Kiddie

Dzisiejszej nocy postanowiłam pójść do tego baru z alkoholikami, żulami i menelami. Chciałam bowiem więcej dowiedzieć się o plantacji od barmana. Wzięłam mojego AK-47 i wyruszyłam. Po drodze wstąpiłam do mojego bunkra, albowiem niedawno schowałam tam paczkę ciastek z rabarbaru. Po dotarciu na miejsce spostrzegłam, iż barman dzierży w prawej ręce dziwaczną ramę. Zewsząd czuć było mocny zapach alkoholu. Podeszłam do barmana.
- Witaj, towarzyszu! - Przywitałam się.
- Dobry wieczór! - Odrzekł.
- Co jeszcze pan wie o tej plantacji herbaty? Kiedy ją nabyliście? - Spytałam.
- Moi znajomi przejęli ją przed czterema laty, a rok temu ją sprzedali. W każdym razie, niewiele mam z nią wspólnego. Nic więcej mi nie wiadomo... Swoją drogą, masz trochę tej herbaty? - Odpowiedział barman.
Poczęstowałam go trzydziestoma gramami suszu z herbaty i pięcioma ciastkami z rabarbaru.
- Co to za rama?! - Zapytałam.
- To moja prywatna rama z hebanu. Zdobiła ona drzwi wejściowe mojego mieszkania, ale muszę ją trochę naprawić. - Odrzekł.
Potem pożegnałam się z nim i wyszłam z lokalu. Zaczęłam podążać przez zniszczone miasto do kanalizacyjnej bazy. Po drodze spotkałam moich kolegów rasta.
- Elo! - Przywitałam się.
- Elo. - Odpowiedział jeden z nich i wręczył mi woreczek z zadziwiającym suszem. Było tego około dziesięć gram. Ja dałam im trochę herbaty. Po chwili domyśliłam się co to jest i pomyślałam o mojej towarzyszce origami.
- Dziękuję. - Rzekł jeden z kolegów.
- Ja również... W zasadzie to... Muszę iść do domu. Również dziękuję! - Powiedziałam. Teraz byli naprawdę bardzo pozytywni.
Rozmawialiśmy jeszcze przez chwilę o skutkach wojny szlamu ze styropianem i rozeszliśmy się. Schowałam woreczek w moim bunkrze. W końcu przybyłam do bazy i poszłam spać. Myślałam jeszcze o przemycaniu twarogu przewodami wentylacyjnymi oraz o herbacie i origami.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz