niedziela, 9 listopada 2014

Od Script Kiddie

Byłam pewna, że ten dzień będzie inny niż zwykle. Ze złością pomyślałam, że dzisiaj już nie zobaczę roweru rozjeżdżającego katedrę. Poza tym, muszę dzisiaj napić się tej herbaty.
Poszłam do pokoju, gdzie wszyscy siedzieli już przy stole. Jedli ciastka z rabarbaru i popijali je herbatą; siadłam przy stole i napiłam się tej herbaty. Dobra była! Zauważyłam, że nigdy wcześniej takiej nie piłam. Ciekawe, dlaczego wcześniej nie spróbowałam, ale mimo to, nie chcę zamieniać się w moich towarzyszy. Nie chcę być herbatoholikiem. Muszę dowiedzieć się, gdzie tą herbatę wydobywają.
Nagle jeden z Arabów wstał i wydał jakąś komendę. Ludzie z worami zaczęli wstawać i wychodzić z pomieszczenia.
- Gdzie oni idą? - Spytałam.
- Po herbatę! - Odpowiedział inny Arab oczywistym tonem.
- Czy ja też mogę iść?
- Tylko wybrani mogą chodzić po herbatę - Odparł.
Przestałam zadawać pytania, zauważyłam bowiem, że wśród tych wybranych są moi koledzy.
- Czy można ich śledzić? - Spytałam jeszcze.
- Absolutnie nie! Niech cię Bóg broni!
- Przecież jesteś Arabem!
- Do rzeczy; kiedyś mój znajomy poszedł ich śledzić i zaginął bez śladu.
- Zabili go?
- Nikt tego nie wie, a jeśli już, to tylko herbatowcy.
- A mimo to, pójdę na przeszpiegi, może przebiorę się za jednego z nich lub ukradnę worek!
- Rób co chcesz - powiedział Arab. - Ja się do tego nie mieszam...
Po tej rozmowie postanowiłam, że przy najbliższej okazji pójdę ich śledzić. Zachciało mi się śmiać z tego, że inni walczą ze złym dyktatorem, a ja się zajmuję herbatą. Zapewne tak! Niedługo idę śledzić. Herbatowców, ma się rozumieć.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz