środa, 4 listopada 2015

Od Tessy

Każdy dzień był coraz zimniejszy, wkrótce temperatura miała spaść poniżej zera. Marzyłam by wrócić do czasu gdy święta spędzałam z rodzicami, z dala od problemów i zmartwień.

Wyszłam na ulicę trzymając się ubocza, nigdy nie wiadomo co lub kogo mogę spotkać. Wtedy było ich trzech. Ubrani byli w ciepłe kurtki i ciężkie buty typu glany. Byłabym w stanie ich pokonać gdyby nie ich bronie - shootgan, miotacz ognia oraz maczeta. Zabili jakąś kobietę z dzieckiem tylko dlatego, że ta nie chciała im powiedzieć gdzie chowa zapasy. Musiałam szybko wrócić do swojej bazy po cichą broń na odległość. Wiedziałam, że tacy ludzie zagrażali miastu i rodziną mieszkającym tu. Zbyt wiele ludzi zginęło przez spadek tlenu, kolejnym śmiercią niewinnych trzeba było zapobiec.

Szybko wbiegłam do budynku w którym ostatnio się osiedliłam. Zabrałam łuk, strzały i kołczan po czym wybiegłam ile sił w nogach.
Wchodząc do budynku z którego chciałam zastrzelić przybyszy. W końcu nikt nie powinien zabić dziecka, nawet w takim świecie. Tacy ludzie nie mają prawa żyć. Naciągnęłam cięciwę i strzeliłam. Powtórzyłam tą czynność trzy razy zanim zdążyli spostrzec kto do nich strzela. Zabrałam ich rzeczy , zapasy  i broń i odniosłam ją licznej grupie na obrzeżach miasta. W końcu im to jest bardziej potrzebne.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz